Hej przepraszam, że nic nie pisałam ale miałam masę pracy w szkole i nie miałam nawet czasu włączyć komputera. Dzisiaj dodam pierwszy rozdział
Rozdział 1
„Nazywam się Elizabeth Mary
Heilquel. Jestem córką Margaret Heilquel i Kazimierza Heilquel. Moja matka mnie
w ogóle nie rozumie. Uważa że jestem źle wychowana i niewdzięczna. Nie mam
znajomych ani przyjaciół ponieważ matka nie chce bym zadawała się z kimś z
niższych sfer. Dlatego piszę ten pamiętnik. Musze się komuś wyżalić„
Elizabeth zamknęła pamiętnik
i wyjrzała przez okno. Błękitne fale oceanu uderzały o brzeg złocistej plaży.
Naszła ją ochota by popływać i choć przez chwilę zapomnieć o rzeczywistości.
Szybko przebrała się w kostium i weszła do wody. Poczuła znajome swędzenie na
stopach, które po paru sekundach zmieniły się jak zwykle w ogon. Nic
nadzwyczajnego. Odkryła to w chwili gdy po raz pierwszy jako dziecko weszła do
oceanu. Bardzo się wtedy przestraszyła, ale szybko odkryła że to nic
specjalnego. Po prostu była syreną. Z rozmyślań o syrenach i oceanach wyrwał ja
dzwonek nawołujący na obiad. Wyszła na ląd i skierowała się do jadalni.
- Jak możesz pokazywać się tutaj w
takim stanie.- krzyknęła na jej widok matka. -Przebieraj się ,ale szybko. Dama
w twoim wieku powinna już znać dobre maniery i mieć poczucie wstydu.
Elizabeth przewróciła oczami. I weszła do
swojego pokoju. Zapomniała że w jadalni można było się pokazać jedynie w sukni
do ziemi, a tymczasem miała na sobie plażową sukienkę. Matka ciągle próbowała
ją nauczyć dobrych manier. Szybko się przebrała w długą i niewygodną suknię, w
której mogła zjeść obiad, po czym wróciła do jadalni. Usiadła przy długim
dębowym stole chciała westchnąć, ale ciasny gorset jej to uniemożliwił.
Zakasłała.
Służący wnieśli półmiski z obiadem. Elizabeth
szybko nałożyła sobie porcję, ale matka znów ją upomniała.
- Nie jedz aż tyle. Dama powinna się
skromnie odżywiać i ...
- Ale jestem głodna
- Nie kłam. Dostajesz wystarczająco
dużo. – wzięła czysty talerz i nałożyła na niego łyżkę surówki. – tyle powinno
ci wystarczyć.
Elizabeth tylko pokręciła
głową. Nie miała siły kłócić się z matką. Szybko zjadła surówkę i wstała.
- Nie zapomnij że za godzinę masz
lekcję dobrych manier -zawołała matka
- Wiem -odparła Elizabeth idąc do
swojego pokoju -mówisz mi to od samego rana.